Dlaczego dzieci wstydzą się rodziców w autobusie – opowieść o niewidzialnym lustrze

Wstydliwość dzieci podczas jazdy autobusem z rodzicem albo rodzicami

ROZWAŻANIA O PSYCHOLOGII

6/20/20251 min read

red bus near pedestrian lane
red bus near pedestrian lane

Wyobraź sobie, że każdy autobus to jakby lśniąca kapsuła społecznego teatru. Siedzenia skrzypią jak sceniczne deski, a szyby są lustrem — nie dla twarzy, ale dla tożsamości.

Dziecko wchodzi do autobusu nie jako dziecko. Ono chce być kimś więcej. Kimś z własnym stylem, narracją, reputacją. Kiedy pojawia się tam z rodzicem, zwłaszcza tym, który mówi zbyt głośno, pachnie czymś „dziwnym” albo nosi czapkę niezgodną z modą TikToka — lśniące lustro pęka. Odbicie jest zniekształcone. Już nie jestem „cool Piotrek z ósmej B”, tylko „ten od mamy, co znowu zapytała kierowcę o trasę, jakby nigdy wcześniej nie jechała tą linią”.

To nie wstyd do osoby. To wstyd do odbicia. Do zderzenia wewnętrznego mitu o sobie z rzeczywistością, którą reprezentuje rodzic.

Dzieci nie wstydzą się rodziców dlatego, że są złymi rodzicami. Wstydzą się dlatego, że ich obecność demaskuje lęk: że nie jesteśmy jeszcze gotowi, żeby istnieć całkiem sami. Że za fasadą pewności siebie stoi ktoś, kto jeszcze chwilę temu pytał mamy, gdzie są skarpetki.

W autobusie wszystko jest podświetlone fluorescencyjnie: emocje, spojrzenia, żarty rzucane przez starszych chłopaków z ostatnich siedzeń. To przestrzeń publicznej wiwisekcji — a każde dziecko chce mieć nad nią kontrolę. Rodzic tę kontrolę burzy, nawet jeśli tylko poda jabłko albo zapyta „czy nie jest ci zimno”.

Ale najpiękniejsze jest to, że ten wstyd to znak, że więź istnieje. Gdyby jej nie było, nie byłoby czego się wstydzić. Dziecko, które całkiem nie zna miłości, nie musi się jej bać.

Więc kiedy widzisz, że dziecko odsuwa się w autobusie, przewraca oczami albo mówi „mamo, cicho”, nie myśl: „ono mnie nie kocha”. Pomyśl: „buduje siebie i potrzebuje przestrzeni”. A potem siądź dwa siedzenia dalej i bądź dumne. Bo właśnie rośnie ci człowiek.